Forum Uniwersum Marvela
Forum o komiksach Marvela
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Deadpool & Jack

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Uniwersum Marvela Strona Główna -> Off-Topic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brovar
Gość






PostWysłany: Pią 19:08, 25 Lis 2005    Temat postu: Deadpool & Jack

Opowiadanko, które wymysliłem a które na moim dysku rozrosło sie w długą serie :wink: jak się spodoba umieszcze więcej pozdrawiam Smile


Deadpool & Jack
Murder part 1
Padał deszcz,krople uderzały o pelerynę. Jack Fisher naciągnął na głowę kaptur i kichnął porządnie.
-To nie ma sensu.-powiedział smętnie-siedzimy tu już od godziny. A ten Kelly nie wychodzi,zaszył się tam z tymi panienkami. Musimy się tam dostać i zrobić im zdjęcia.-wyjął z kieszeni niewielki aparat cyfrowy.-Będzie miał niespodziankę,kiedy jego żona pokaże te zdjęcia na sprawie rozwodowej. Co nie?-odwrócił głowę-Hej Deadpool.
Czerwona postać wynurzyła się z mroku.
-Obszedłem zabezpieczenia przy bramie szefuniu,droga wolna.
-Tak?
-Łatwizna,stara technologia-Wade machnął ręką.
-Dziwne. Kogoś stać na wille,a nie zabezpiecza jej porządnie.
Okrążyli ogrodzenie i stanęli przed bramą. Właściwie jej resztkami.
-Chmm. Czy mi się wydaję czy jeszcze niedawno nie była tak poskręcana i dziurawa?A no i nie leżała na trawniku.
-Przecież mówiłem, że poradziłem sobie z zabezpieczeniami-Deadpool przeszedł po kupie żelaza
-Tylko że myślałem że .... jakby to powiedzieć ... w bardziej subtelny sposób.
-Nie rozumiem-Wade zatrzymał się i spojrzał zaskoczony na oblicze Fishera.
-No wiesz ,te różne kabelki ,który przeciąć i tak dalej.
-To wszystko kwestia doboru sztuki.-wyjaśnił i ruszył w kierunku dużego,eleganckiego budynku. Za nim poczłapał Fisher.
-Dziwne że nie ma tu psów.
-A kto powiedział że nie ma-odparł Wade
Jak na zawołanie odezwały się szczekania. Przed nimi wyrosła gromadka dobermanów.
-Jakie ładne pieski-
-Zwariowałeś .... to potwory.-Jack skulił się.-Zrób coś.
-Przesadzasz to grzeczne pieski-jeden z dobermanów wyszczerzył żółte kły.-Dobrze wytresowane i ...
-To mordercy.-syknął Jack powoli się wycofując.
-Nerwowy jesteś-Deadpool wyciągnął rękę żeby pogłaskać najbliższego psa. Ten wgryzł mu się w nią. A za sekundę Wade leżał pod kłębowiskiem psów. Fisher rzucił się do ucieczki , usłyszał jeszcze zduszony krzyk Deadpoola :
-Nie biegnij,psy zawsze atakują uciekających!
Jednak nie przejął się tym,dobiegł do drzewa i gorączkowe zaczął się na nie wspinać. Pośród liści zauważył jakiś
ciemny kształt. Błysnęła naga klinga noża. Jack wrzasnął i spadł, zderzył się z wilgotnym trawnikiem. Obok niego przefrunął pies ,a za chwilę drugi. Zaskoczony zobaczył resztę uciekających dobermanów.
-Grzeczne pieski!-Deadpool chwiał się lekko. Cały strój miał w strzępach.
-Ktoś siedzi na drzewie-Jack złapał Wade za ramię-Musisz to sprawdzić.
-Jasne mały-Wskoczył na drzewo i zaraz wylądował na dole-Nikogo tam nie ma. Przewidziało ci się.
-Akurat,widziałem, miał broń.
-Ja ci wierze,ale czy twój psychiatra też?
Znaleźli się pod oknem willi. Dobiegały za niego odgłosy dobrej zabawy.
-Podsadź mnie,to zrobię fotki.
-Ty tu rządzisz.
Jack wspiął się na partnera. Przyłożył aparat do oka. W środku mąż Diany Kelly siedział w dużym jacuzzi otoczony sporą grupa pań.
-Mam cię-Jack nacisnął przycisk. Jednocześnie na klatce piersiowej Kellego zakwitła czerwona plama. Podniosły się krzyki.
-Co tam się dzieje?
Jack zeskoczył na trawnik.
-Sądzę że ktoś zabił właśnie Kellego-stwierdził Fisher i nieufnie spojrzał na swój aparat.
-Możemy czuć się wyróżnieni mamy ostatnie zdjęcie żywego Martina Kellego.
-Kiepsko na nim wyszedł-zawyrokował Jack.-A teraz spadamy....

****
W pokoju unosił się zapach świeżo parzonej kawy. Sierżant Stevens schował notatnik do kieszeni.
-To wszystko,przynajmniej na razie. Do widzenia.
Zamknął drzwi i zszedł do hallu kręconymi schodami. Właśnie ktoś do dobijał się do głównych drzwi. Krzycząc przy tym głośno.
-To miała być czysta i łatwa sprawa!
-Była łatwa,musisz przyznać krótka ,ale łatwa.
-To nie jest śmieszne Wade,zginął człowiek!
-No przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Zaciekawiony Stevens otworzył drzwi.
-My do ....-Jack urwał-a to pan sierżancie Stevens.-wyszczerzył żeby w uśmiechu.
-Witaj Jack. Ciągle branża prywatna?
-Tak,tak .... jak najbardziej.
-To twój wspólnik?-sierżant spojrzał uważnie na Deadpoola.
-Pracujemy od niedawna razem.
-Fajne wdzianko.
-Dzięki,staram się-odpowiedział Wade.-Wszyscy mi mówią,że w czerwonym mi do twarzy.
-A pan sierżancie co tu porabia?-zapytał Fisher
-Śledztwo mój młody-Stevens wyprostował się dumnie-Zabójstwo.
-O!Zabójstwo poważna sprawa-wtrącił Deadpool-co nie Jack?
-O tak.-przytaknął-Ale my w zupełnie innej sprawie.
-Całkowicie innej-podkreślił Deadpool-Zabójstwa to nie nasza branża.
Diane Kelly zastali w salonie. Siedząc na sofie,co chwilę ocierała oczy chusteczką.
-Nie potrzebuję już tych zdjęć-stwierdziła na ich widok.
Jack odchrząknął.
-Zdajemy sobie z tego sprawę-stwierdził Wade.
-Więc czego chcecie?
-Pomyślałem sobie-zaczął Jack.
-Ze to ja-Diana uśmiechnęła się.-Miałam przecież idealny motyw.
-Zgadza się-Wade doskoczył do niej.-Fakty świadczą przeciw pani,lepiej niech się pani przyzna od razu.
-Niech pani nie zwraca na niego uwagę-szepnął przestraszony Jack.-Jest nowy.
Diana wstała.
-Wynoście się z mojego domu!-zamachała chusteczką-to oburzające,nie dostaniecie ode mnie ani grosza.
-A więc nie przyznaję się pani?-zapytał Wade.
-Wynoście się!-
-W takim razie,czas użyć sztuki-ściągnął z pleców katanę.-A teraz ?
-Co wy robicie?-zaczęła cofać się powoli do tyłu.
-Wade uspokój się!-Jack stanął przed nim.-Zwariowałeś?
Szyby eksplodowały i do pomieszczenia wpadło siedmiu ubranych w czarne stroje mężczyzn.
-O w mordę,to no po nas, i na co mi to było?
-Nie panikuj szefuniu,porozmawiam z tymi ludźmi-Wade skoczył w powietrze i odciął jednemu głowę. Wylądował po środku szóstki mężczyzn.
-Tak bez broni panowie?-rzucił.
-Przyszliśmy po Martina Kellego-powiedział mężczyzna z dodatkową,wyróżniającą go opaską na czole.
-Proponuję udanie się do kostnicy,będzie szybciej-w ręku Wada pojawił się pistolet.-Załatwię wam szybki transport.
-Chcesz powiedzieć że on nie żyję?-w glosie człowieka z opaską czuć było rozczarowanie.
-Tak ..... dokładnie to-wystękał Jack ze swojego miejsca,tym razem zza pleców Diany.
-W takiej sytuacji przepraszamy-mężczyzna skłonił się.-Pozwolicie że zabierzemy swojego kolegę?
Deadpool spojrzał na trupa lezącego u jego stóp.
-Ja nie mam nic przeciwko-odpowiedział.-A wy?- zwrócił się do Diany i Fishera.
****

Znów padało,deszcz chłostał dwójkę postaci siedzących na ławce w parku.
-Tak jak było w umowie 30 tysięcy?
-Tak,to była przyjemność pracować dla pana.


****
Strugi deszczu opadały też na Wade,który badał teren wokół wysokiego drzewa.
-Ta postać ,widziałem ją,była na gałęzi.-Jack metodycznie przeszukiwał trawnik.-To był morderca,ale nawet jeśli zostawił jakieś ślady,to wszystko zmył deszcz.
-Ale znalazłem to-Wade wstał,na jego otwartej dłoni leżał sztylet.-Otwieracz do konserw.
-I niby co nam to daję.
-Wiem kto jest naszym mordercom-Wade schował sztylet za pas.-Idziemy na kolacyjkę
****
Drzwi opadły na podłogę z hukiem. Deadpool wszedł do pustego pomieszczenia restauracji. Było tu brudno i cicho.
-Co to za miejsce?-zapytał Fisher podejrzliwie rozglądając się wokoło
-Restauracja „Pod złamanym jelitem”-wyjaśnił Deadpool.-Ulubione miejsce spotkań morderców i najemników.
-Acha!
-Witam mojego ulubionego najemnika.-W polu ich widzenia pojawił się łysy jak kolano ,niski człowieczek.
Deadpool złapał go za kołnierz i podniósł do góry.
-Do kogo należy ten sztylet-w jego ręce błysnął znaleziony przedmiot.
-Nie wiem-wymamrotał mężczyzna-Na pewno nie do mnie.
-Do kogo?-powtórzył Deadpool. Odrzucił sztylet ,w jego ręku pojawił się pistolet z tłumikiem.-Wiesz że jestem nerwowy?
-Mac'Gnat-jęknął łysol-Tak wszyscy na niego mówią.
-Gdzie mogę go spotkać?
-Tu jestem-powiedział głos z tyłu-Szukacie mnie?
Powrót do góry
brovar vel maggus
Gość






PostWysłany: Pią 19:09, 25 Lis 2005    Temat postu:

Murder part 2
Jack odwrócił się gwałtownie. Za nimi stał dziwny osobnik .Długie włosy spięte miał w kitkę. Twarz ogorzałą od słońca. No i wielki zakrzywiony miecz na plecach. Deadpool rzucił łysym mężczyzną na podłogę.
-Mac'Gnat ?
-Dla przyjaciół Mac'Gnat,póki co nie zaliczasz się do nich.
-Mam dziwne wrażenie,że tak pozostanie-mruknął Jack.-Chyba powinniśmy zadzwonić na policję?
-Jak chcesz-Wade wyciągnął katanę.-Ty tu rządzisz szefuniu
-Dokładnie.-Mac'Gnat sięgnął po zakrzywiony miecz.
-Eeee .... panowie-wtrącił Fisher.-Po co te nerwy,wyjaśnimy sprawę na komisariacie .Przez cały rok byłem policjantem,więc znam regulamin...
-Zamknij się!
-Zamknij się!
-Jak chcecie-Jack padł na podłogę obok właściciela lokalu.
-Może mały zakładzik,kto wygra twoim zdaniem?
-Nie wiem.-stęknął Jack.-Mam nadzieję że nasi.
-Acha.
Mac'Gnat i Deadpool powoli zaczęli krążyć wokół siebie.
-Zabójca Martina Kellego,proszę ,proszę,mój pierwszy detektywistyczny sukces.
-Nie zabiłem żadnego Martina Kellego,idioto!
-Jakoś ci nie wierze.
Ich miecze spotkały się w powietrzu. Każdy cios był odparowywany. Trwało to z dwie minuty. W końcu Wade wskoczył na stół i wyjął granat.
-Teraz się pobawimy.
Mac'Gnat sięgnął do paska i odpiął granat.
-Tak pobawimy się.
Jack zerwał się z podłogi.
-Dosyć tego!Mac'Gnat miałeś zlecenie na Kellego?
-Nie,pierwsze słyszę.
-Widzisz Wade,odłóż broń,pan tak samo.
Obaj najemnicy spojrzeli na siebie podejrzliwie.
-No dalej chłopcy ....... bądźcie grzeczni i posłuchajcie wujka Fishera.
Spełnili jego prośbę.
-Bardzo grzecznie,a teraz jak ten sztylet znalazł się miejscu zbrodni?
-To sztylet mojej siostry Mac'Penelopy
-To ona jest morderczynią!-krzyknął Deadpool.-Rozwiązaliśmy sprawę.
-No nie wiem ,a tak w ogóle,to byliśmy wynajęci do śledzenia Kellego, a nie szukani jego mordercy.
-Sprawdzimy tą Mac'Penelope ,zaprowadzisz nas do niej-Wade wyciągnął palec w stronę Mac'Gnata.
-Mieszka w tym budynku-usłyszeli zduszony głos z dołu.-Wynajmuję jej pokój na górze. Chyba jest u siebie.
Wszyscy ruszyli na górę do jej pokoju.
-Pozwól Wade,że tym razem ja to załatwię-powiedział Jack i zapukał.
Otworzyła im młoda dziewczyna w bieliźnie. Długie,jasne włosy opadały jej na ramiona.
-Słucham?
-Panna ..... Mac'Penelope?-zapytał Jack.
-Tak ... o odwiedził mnie mój słynny brat-dodała.
-No wreszcie-Wade wyciągnął katanę.
-Poczekaj!-Fisher gwałtownie zamachnął rękoma.-Czy ten sztylet należy do pani?
Zmarszczyła brwi.
-Tak,jest mój. A o co chodzi?
-No widzisz-powiedział zadowolony Wade.-Tym razem się zgadza.
-I miała go pani wczoraj w nocy?-zapytał zrozpaczony Jack.
-No,nie.
-Że co?!-Wade skamieniał.
-Wieczorem dałam go mojemu narzeczonemu. Czy coś się stało?
Jack westchnął głośno.
****
-Tu mieszka?-zapytał Mac'Gnat siostre.
-Zgadza się ... zapukam.
-Nie!-wrzasnął Wade. Dopadł do drzwi i je wywarzył.-Mam tego dosyć!
-Kto wy?-z pokoju wyskoczył młody chłopak.
Deadpool jednym ciosem posłał go na podłogę.
-Miałeś w wczoraj w nocy ten sztylet?-zapytał podejrzliwie Mac'Gnat.
-Tak,to miał byc prezent dla wujka...
-Mamy go!-Wade ściągnął katanę.-To on!
-... ale przyszedł sąsiad i potrzebował na gwałt czegoś cennego do zastawienia,znam go bardzo dobrze,to poratowałem chłopa. A ten sztylet jest cenny,obiecał wykupić go za dwa dni .... więc....
-Gdzie mieszka?-zapytała Penelope
-Na górze pod siódemką,a o co chodzi?
-Idziemy-mruknął Jack
****

Po raz kolejny drwi zostały wywarzone przez Deadpoola.
-Ekstra-powiedział narzeczony Penelope Tom
W mieszkaniu nie było żadnych mebli,stało puste.
-Też mnie to czeka.-stwierdził Jack.-Mam złe przeczucia,jeśli chodzi o moja agencje detektywistyczną.
Deadpool machnął ręką.
-Jesteśmy na tropie mordercy,krąg się zawęża.
-W tym domu mieszka piętnaście osób.-zauważył łysy.-Trochę wam jeszcze zostało. A no i jak na razie jesteście mi winny za troje drzwi.
-Doprawdy?-Fisher podrapał się po głowie
-Koszta prawdy-zawyrokował Wade.
-Nikogo tu nie ma-Mac'Gnat rozłożył ręce.-Co robimy dalej?
-Niczego tu nie ma-wtrącił Jack.
-Mam ślad!-usłyszeli głos Wade z łazienki.
Wkroczyli do niej uchował się tylko sedes. Deadpool stał nad nim tryumfującą.
-Spłuczka nie działa-ogłosił dumnie-wydedukowałem to.
-znacznie przybliżyło nas to do rozwiązania sprawy-powiedział kwaśno Jack.
-Sedes nie działa o tygodnia.
-Podziwiam pana,panie Thum-zwrócił się Wade do łysego mężczyzny.-Cóż za dedukcja,godna Sherlocka..
-Po prostu jestem właścicielem tego budynku ... nie?
-A,no tak.-Wade zaczął gładzić brodę.-Zaraz chyba mam!-wyrwał sedes z podłogi.-Może schował się pod nim?
-Doliczę do rachunku sprzęt sanitarny.-powiedział właściciel kącikiem ust do Fishera. Ten jęknął.
W tym momencie odezwały się dźwięki całkiem sporej orkiestry dętej. Która zresztą wkroczyła do łazienki, a za nią...
-Martin Kelly?!-krzyknęli razem Jack i Wade.
-Martin Kelly?!-powtórzyła reszta.
Bogacz roześmiał się serdecznie.
-Nabrałem was,co roku finguję własną śmierć na kilka dni. Mówię wam kupa śmiechu.-poklepał Wade przyjaźnie po ramieniu.-Wiedziałem że mnie śledzicie,od razu zauważyłem że macie talent. I z wami to dopiero będą jaja.
-Ale ten sztylet i w ogóle?
-Drodzy przyjaciele zawsze wciągam do zabawy kostnice,a tym razem również sąsiada pana Toma. I grupę amatorskich ninja ...
-Zabiłem jednego-wtrącił Wade.
-No Cóż jak się bawić, to się bawić-Kelly zaśmiał się.
-Powiedz to tamtemu-Thum patrzył przerażony na wyrwany sedes,wciąż ściskany w ręku przez Deadpoola.
-Oczywiście,zapłacę za wszystkie szkody-szybko powiedział Kelly.-I wam też moi detektywi należy się solidna zapłata. A tak przy okazji wiecie że sama orkiestra kosztowała mnie trzydzieści dolarów?
-Rozwiązaliśmy pierwszą sprawę-Wade wprost emanował dumą.-A ty bałeś się mnie przyjąć na wspólnika?
-Wciąż się boję- Odparował Jack.
Powrót do góry
Mr.Marvel
Game Master



Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Pią 19:33, 25 Lis 2005    Temat postu:

Przepraszam, ale to powinno być w topicu Fan-fiction, Wolvie- przenieś temat.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Logs
Administrator



Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Z piekła

PostWysłany: Pią 19:52, 25 Lis 2005    Temat postu:

I ogólnie gościu weź się zarejestruj Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
masterQ
Naczelny komiksofan



Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Łódz

PostWysłany: Sob 10:59, 26 Lis 2005    Temat postu:

Dobre! to znacy mie sie podaba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mr.Marvel
Game Master



Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 732
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Sob 11:32, 26 Lis 2005    Temat postu:

JaCK Fisher to Silverman!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Uniwersum Marvela Strona Główna -> Off-Topic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin